Wino z rodzynek
Przygotowanie podobnie jak poprzednie, czyli owoce, woda, drożdże, cukier.
Rodzynki uprzednio przed włożeniem do butli poszatkowałem nożem. Rozduszenie ich dawało niewskazany efekt, czyli zmiażdżone owoce tworzyły jednolitą sklejoną masę no, ale jak się komuś by nie chciało można i tak. Szatkowanie nożem zajmuje jednak troszkę czasu.
Do butli 1 galonowej włożyłem około 700 – 750 gram owoców.
Cukier w ilości 1100 gramów rozpuściłem w gorącej wodzie i odstawiłem, aby ostygła.
Owoce w butli zalałem następnie słodka wodą i dolałem zwykłej przegotowanej i ostudzonej wody do pełna, lecz pozostawiając trochę przestrzeni gdyby owoce podczas fermentacji się unosiły oraz dodałem drożdży.
Wino robiło jakieś 14 tygodni, po czym je zlałem, aby usunąć owoce, które dodatkowo wycisnąłem przez gazę. Po kolejnych 4 tygodniach ponownie zlałem wino, aby je oczyścić ze szlamu, jaki zalegał na dole. Tym razem do czyszczenia użyłem waty, przez którą przepuściłem całość. Wino było dość dobrze oczyszczone po tym zabiegu z resztek, choć oczywiście nie do końca. Po kolejnych 3 tygodniach przestało fermentować i się wyklarowało. Tym razem użyłem specjalnego wężyka z taka końcówką, która nie zasysa osadów z dna.
Zlewając do butelek tak dla pewności jeszcze raz przepuściłem całość przez watę.
Wino wyszło dość słodkie i jak widać na zamieszczonej fotografii ma jakieś 10% alkoholu, czyli nieźle. Smak jest nawet niezły, lecz jak wspomniałem może troszkę za słodki i pewnie, gdy będę robił kolejny raz wino z rodzynek użyje mniej cukru.
Tutaj widać % :)A tutaj samo wino już w butelkach. Butelki otwarte, bo zawsze po zlaniu zostawiam tak na godzinkę, aby ulotniły się bąbelki powietrza z wina, które nagromadziły się podczas wlewania.